Mimo, że na legitymacji małego zucha widniał napis Marek Stefaniak, wszelkie otaczające mnie homo sapiens, wołali – ba! - wołają: „Maro!”
„Maro – zagraj!”, „Maro – zjedz”, „Maro – idź se!”.
Zbierając wszystko w kupę to: strasznie dużo mówię, zdarza mi się nawet mówić do rzeczy! Jestem punktualny, choć w sumie to do mnie zupełnie nie pasuje. Mam huśtawki nastrojów gorsze niż kobieta podczas menopauzy. Podobno jestem „malkontentem” – cokolwiek to znaczy.
Muszę Wam też powiedzieć, że mam obsesje na punkcie gitar – nie, żebym umiał na nich grać czy coś, ja po prostu lubię je trzymać na kolankach, a z racji tego, że stan ten utrzymuje się od czasów gdy myślałem, że dinduś służy tylko do sikania – ściany mojego mieszkania są nimi właśnie wytapetowane.
Zdarzyło mi się nawet współtworzyć kilka „projektów muzycznych” jak na przykład „Noname”, gdzie nasze „W strugach deszczu” do dziś spoczywa w czeluściach Internetu.
O, jeszcze umiem klikać w komputer, nawet mam na to papiery, ale - w sumie to dziewczyny informatyków nie lubią, to lepiej nic więcej nie pisze...
Ot, cały Maro.
Ostatnie teledyski
Promyk
Świąteczny czas
» więcej teledysków